Płynie przez rzekę żółw, a na jego grzbiecie zwinął się jadowity wąż. Wąż myśli: - Ugryzę - zrzuci. Żółw myśli: - Zrzucę - ugryzie. Wypijmy za nierozerwalną przyjaźń, co znosi wszelkie przeciwności!

 

Szła żaba przez jezdnię, a że nie uważała, straciła tylne łapki pod kołami samochodu. Doczołgała się do chodnika i myśli sobie: Całkiem ładne były te nogi, muszę po nie wrócić. Ledwie zdążyła wejść z powrotem na jezdnię, kiedy następny samochód pozbawił ją głowy. Wypijmy za to, by nie tracić głowy dla ładnych nóg !!!

 

Przed bramą niebios stanęła grupa kobiet. Święty Piotr popatrzył na nie z niechęcią i powiedział: Droga do niebios wymaga wspięcia się po tym długim, gładkim słupie! Mimo wielu prób, wszystkie ześlizgiwały się. Tylko ostatnia padła na kolana i zaczęła się modlić: Panie, spraw, żeby ten słup pokrył się sękami i niech tych sęków będzie tyle, ilu mężczyzn miałam w swoim życiu! I stał się cud. Słup pokrył się tyloma sękami, że kobieta dostała się do nieba bez trudu. Panowie! Wypijmy za to, żebyśmy zawsze ułatwiali kobietom wstęp do nieba!

 

Rodzice jedynaka wyprawiali mu wesele, a że miał licznych przyjaciół i ich postanowiono zaprosić. Syn dał ojcu listę swych gości. Kiedy wreszcie nadszedł dzień wesela, stawili się wszyscy krewni, ale nie było żadnego z przyjaciół pana młodego. Zdziwiony chłopak spytał ojca, czy uwzględnił jego listę. Oczywiście, synu. Ale do każdego, zamiast zaproszenia na wesele, napisałem, że potrzebujesz jego pomocy. Wypijmy za prawdziwych przyjaciół!

 

Była noc. Księżyc i cisza. On i Ona. On powiedział: Tak? Ona powiedziała: Nie. Minęły lata. I znów noc, księżyc i cisza. On i Ona. Ona powiedziała: Tak? On powiedział: Tak. Ale lata już były nie te. Wypijmy za to, byśmy wszystko w życiu robili w porę!

 

Idę kiedyś przez park, księżyc świeci, a na ławeczce całują się chłopak z dziewczyną. Idę innym razem księżyc gwiazdy, na tej samej ławeczce chłopak z inną dziewczyną. Idę znów tą drogą: noc, księżyc, gwiazdy i ten sam chłopak, na tej samej ławce, całuje się z trzecią dziewczyną. Wypijmy za stałość mężczyzn i zmienność kobiet!

 

 

4 luty 2007

    I znów kłótnia o głupoty, o to tylko że chciałem wyjść szybciej o godzinę do domu. Trudno zrozumieć że ja też potrzebuję czasu tylko dla siebie, a to przecież nie oznacza że jej nie kocham. Cały czas leżałem obok niej, jak spała wtulona we mnie. Nie przeszkadzało mi to że ona śpi. Wyglądała słodko, była cała moja - tylko dla mnie. Ale gdy ja śpię to słyszę: "Nie śpij, bo mi się nudzi!" - czy to jest miłość? Bo czasami wydaje mi się że mamy różne wyobrażenie o tym jak powinno to wyglądać. Zaczęło się niewinnie - skończyło tragicznie. Czasem sprzeczki, czasem większe kłótnie - często przez własną głupotę i przez uświadomienie sobie że rzeczywiście robimy nie tak jak się powinno, że ulegamy pokusie lub po prostu jesteśmy zbyt głupi by w miarę szybko cos przemyśleć, wybaczyć lub znaleźć kompromis.  Prawie każda nasza rozmowa schodzi na tematy w stylu "bo ja nie mogę...", "bo ty zrobiłeś...", "to jak ty możesz, to ja tez tak zacznę robić...", "a kiedyś to...". I tak mniej więcej wyglądają nasze rozmowy. Albo obrażamy się na siebie o totalne głupstwa.

    Czasem zastanawiam się nad skończeniem tego wszystkiego, w takich właśnie chwilach pokazywania kto tu rządzi i komu się należą większe przywileje. Ale ją kocham, i naprawdę gdyby nie te ataki niepohamowanej złości, to była by najwspanialszą dziewczyną na świecie. Lecz gdybyśmy w takich najgorszych momentach kończyli związek, to by oznaczało tylko brak miłości, bo sztuką w miłości jest przetrwanie w najgorszych chwilach, bo całować, śmiać się i rozmawiać można z każdym. Ale nie z każdym będzie się walczyło o zachowanie uczucia... Dobranoc.

 

5 luty 2007

    Pomimo tego jak wczoraj się zachowała przyjechałem do niej, w końcu człowiek ma czasem gorsze, czasem lepsze dni. Ona od jakiegoś czasu ma same gorsze. Ja chyba za dużo wymagam. Wszystko było dobrze, tak jak dawniej. Aż do wieczora. A to jej przeszkadza że mama coś do mnie powiedziała podczas rozmowy telefonicznej z nią, to znowu wysłałem jej sms`y ze ślubnymi przesądami, a ona zamiast się ucieszyć strzeliła mega focha, bo zaśmiecam jej skrzynkę na wiadomości odebrane ;/ Jak zwykle odłożyła słuchawkę i na tym koniec. Tak to się przeważnie kończy... Od kilku dni jej ustępuje, w końcu ma "trudne dni", ale dzisiaj wyczerpała moją cierpliwość. Już nie mam siły o wszystko z nią walczyć. Jeśli tak ma wyglądać nasze wspólne życie to wszystko się skończy, zanim się zacznie. Nie wiem czy jej za bardzo nie rozpieściłem, przyzwyczaiłem do pewnych zachowań, na dużo rzeczy jej pozwalam. Jeżeli człowiek nie potrafi docenić tego co ma i nie dba o to, to może to szybko stracić.

   Adres do tej strony dałem jej już kilka dni temu, pewnie do tej pory tu nie zajrzała - no bo po co by miała to robić? I tak zawsze liczy się tylko ona, jej zachcianki, żądania, jej uczucia, jej słowa, tylko ona wymaga zainteresowania. A ja według niej nie potrzebuje niczego. I tak jestem zwykłym facetem takim jak wszyscy, podłym i kłamliwym samcem, który jest zbyt głupi żeby zasłużyć na jej szacunek.

Nie jest złą kobietą. Potrafi być miła, sympatyczna, troskliwa, ciepła i bardzo kochana. Dużo się nauczyła, ja się od niej dużo nauczyłem, wiele razem przeszliśmy, a ciągle powtarzamy te same głupie błędy, które doprowadzają do frustracji nas oboje. Jest bardzo wiele takich szczegółów w których wymagamy jeszcze dopasowania, ale samo się nic nie rozwiąże. Nic nie przychodzi z łatwością i na wszystko w życiu trzeba sobie zapracować i zasłużyć... Dobranoc.